![]() |
Przegląd tematu | ![]() |
![]() |
|
-Prosze pana, jestem adwokatem i czlonkiem rady adwokackiej. Mam nadzieje, ze
sie jasno wyrazilem. Jesli chodzi o Mutual Medical Protective Organization, ta sprawa jest zamknieta. W ciagu dwudziestu trzech lat pracy jako epidemiolog rzadowy Rosa spotkala sie z sekretarzami stanu, gubernatorami i dwoma wiceprezydentami, miala szefa, ktory najchetniej by ja ukrzyzowal i patrzyla prosto w twarz czlonkom podkomisji Kongresu, badajacej zarzuty w sprawie BART, nigdy jednak nie czula sie tak zaszczuta, jeszcze nigdy nie musiala tak dobierac slow jak dzis, podczas rozmowy z Willisem Graysonem. Helikopter Korporacji WNG przylecial po nia na dach budynku oddzialu chirurgicznego BCM i zaraz po starcie wykonal eleganckie zakole nad rozswietlanym migoczacymi swiatlami centrum Bostonu, po czym skierowal sie na poludnie, na Long Island. Maszyna byla obszerniejsza w srodku i znacznie cichsza, niz Rosa sie obawiala. Pilot i drugi mezczyzna byli oddzieleni od kabiny dzwiekoszczelna szyba. Poza Rosa w obitym pluszem wnetrzu znajdowal sie jeszcze tylko jeden pasazer: Willis Grayson. Chlodne zachowanie i wrogie spojrzenie wyraznie podkreslaly, ze pomysl sprowadzenia jej helikopterem z Bostonu do Nowego Jorku, a nastepnie odwiezienia z powrotem - tylko po to, aby pobrac krew Lisie - nie zrodzil sie w jego glowie. Kiedy czlowiek z obslugi pomagal Rosie wsiasc do kabiny, Grayson krotko skinal glowa. Chociaz pomogl jej przed startem zapiac pas, odezwal sie dopiero wtedy, gdy zdazyli doleciec nad Providence. -Nie rozumiem, dlaczego uparla sie pani pobrac Lisie probke krwi osobiscie, jesli moze to zrobic masa innych ludzi - powiedzial po kilku zdaniach nibyuprzejmej konwersacji. -Nauczylam sie w mojej pracy, ze w sytuacjach krytycznych nie moge ufac w pelni niczemu, czego nie zrobilam osobiscie. Grayson ironicznie sie usmiechnal. -Swiadomoscia tego przerasta pani ponad dziewiecdziesiat procent moich menedzerow. Nie wyglada pani na zrelaksowana, boi sie pani latac? -Nie. -Mnie sie pani boi? Wzruszyla ramionami. -Jest pan bardzo bogaty, ma pan wielka wladze i nie jest pan osoba budzaca zaufanie. -Nie przywyklem sluchac, co mam robic, pani Suarez, a teraz, z powodu numeru z listem i falszywym pracownikiem Federal Express, corka wydaje mi rozkazy jak pieciogwiazdkowy general. Nie mam wyboru i musze robic wszystko, co chce, bo inaczej ryzykuje, ze znow ja strace. -Panie Grayson, to pan nie pozostawil mi wyboru. Pan podpisal odbior listow adresowanych do Lisy i pan zmienil jej numer telefonu, abym nie mogla sie z nia skontaktowac. -Teraz jednak dalem pani jej nowy numer i obiecalem wspolpracowac z pania, jak tylko sobie pani zazyczy. -Lisa na pewno doceni panskie dobre checi. |
![]() |
|
oby to nam cos pomoglo... bo bez tego slabo to widze... |
![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
|||||
a 15 maja są akurat imieniny Nadziei... jakis zbieg okoliczności że akurat makro mamy czy co? ... |
![]() |
|
chwali się żanetko, chwali :] oby tak dalej :] |
![]() |
|
dobra, mogę nie pomagać <foch> ![]() |
![]() |
|
a nadzieja matka...... :] |
![]() |
|
w nadzieji ze jednak coś się rzuszy :] |
![]() |
|
troche techniki i sie zanetka gubi...
btw na kij to tu zamieszczasz jak i tak nikt nie jest zarejstrowany? |
![]() |
|
hmmm.... pokazuje się komunikat, że nie mogę podać adresów tych stron, bo nie mam trzech komentarzy.... hmmm co z tym zrobić? Malwiś ratuj |
![]() |
|
Jeśli chodzi o makro, to polecam następujące stronki, gdzie czasem można coś znaleźć ciekawego ![]() |